- Co z nim?! – wrzasnął starszy Potter, wbiegając do salonu
w Dolinie Godryka. Nie miał zielonego pojęcia dlaczego Harry jest tam, a nie w
szpitalu. Przecież sam widział w jakim był stanie... Na samo wspomnienie
wzdrygnął się.
Nagle cały
jego widok zasłoniły rude włosy.
- James, jak się bałam... – usłyszał głos swojej żony i
pogładził ją po plecach. – Harry żyje i jest dobrze – powiedziała, wpatrując
się w jego oczy, a Rogacz westchnął. Jego blada twarz powoli zmieniała się na
zdrowszy odcień.
- Ale przecież... tyle krwi...
- Co prawda dostał zaklęciem noży, ale na szczęście nie
najgorszym. W klątwie była słaba trucizna, która pozbawia przytomności, jednak
ten, który rzucił ją na Harry’ego nie był chyba w tym doświadczony – powiedział
Syriusz.
James
westchnął i opadł na fotel.
- A co z Ginny? Już po wszystkim?
- Tak – uśmiechnęła Lily, siadając obok niego. – Trójka
małych Potterków, normalnie podobni do ciebie! – zaśmiała się, przez co Remus,
wraz z Syriuszem wybuchli śmiechem.
- Na pewno – przytaknął Łapa. – Czerwoni, mało włosów na
głowie i wrzeszczą jak...
- Bardzo śmieszne – warknął, przerywając przyjacielowi,
jednak nie zdołał ukryć wesołych iskierek w oczach. – Jestem dziadkiem...
- To chodźmy do Harry’ego, co? – zapytał po chwili
okularnik.
- Lepiej wpierw do Ginny, bo nasz syn już się nie długo
obudzi – powiedziała Lily wstając. – A ty, Syriuszu, zostań przy Harrym, a gdy
się przebudzi, daj mu eliksiry, które są obok jego łóżka na szafce, a potem
przeprowadź go do szpitala – nakazała animagowi.
- Ale ja też chcę zobaczyć tych brzdąców – jęknął
zdegustowany.
- Zobaczysz ich – zaśmiał się Remus i po chwili trójka
deportowała się do szpitala.
- Dlaczego ja? – westchnął Syriusz i skierował się w stronę
schodów.
- Boże... ale oni są słodcy – Lily od piętnastu minut
rozczulała się nad łóżeczkiem chłopców.
- Słodcy to oni są gdy śpią – zarechotała Ginny, która
leżała nadal na łóżku, a Remus się zaśmiał.
- Niech się Harry boi – powiedział. – Ja swoje wiem i mam
doświadczenie.
Po chwili
dostał w łeb od swojej żony, na co całe towarzystwo skręcali się ze śmiechu, a
nie mogli zachowywać się głośno, gdyż trójka małych Potterków spała w
najlepsze.
- To co, Luniek? Może popracujesz nad siostrą Mike’a Jamesa
Lupina, co? – zaproponował James, a wilkołak zbladł gwałtownie.
- Ja ci jakoś nie mówiłem, żeby Harry miał rodzeństwo...
- Lupin! Jeśli jeszcze raz...
Jednak
Rogacz nie dokończył, bo do sali wszedł Syriusz, wraz z nieco bladym
chrześniakiem.
- Harry! – Lily rzuciła się na szyję syna. – Błagam, nie
strasz mnie już w taki sposób – szepnęła mu do ucha.
- Przepraszam – westchnął Harry z uśmiechem. Podszedł do
innych i przywitał się z nimi oprócz Ginny. Nadal pamiętał zdanie, które mu
powiedziała... Że zabije go wcześniej niż Salazar... Wiedział doskonale, że
mówiła to w przypływie złości, jednak ból w sercu pozostał. Jednak gdy zobaczył
swoje dzieci... wszelkie negatywne wspomnienia uleciały z niego.
- Na gacie Merlina... – wyszeptał, a w jego oczach zebrały
się łzy. – Ale to nasze, nie? Nie podmienili? – spojrzał na Ginny, a ta
zaśmiała się pod nosem.
- Ja już sama nie wiem, potem odleciałam – wytłumaczyła się.
Trójka była bardzo do siebie
podobna, a Harry miał nadzieję, że w przyszłości zdoła odróżnić który syn to
który.
- Jak ich nazwiecie? – zapytał Ron. – Może teraz powiecie?
Harry i
Ginny specjalnie nikomu nie mówili, jak mają ich nazwać. Wymienili spojrzenia.
- Pierwszego nazwaliśmy... James Artur – powiedziała
Weasley, a w oczach Rogacza zalśniły błyski szczęścia.
– Drugiego Syriusz Ronald, a trzeciego Remus Albus –
dokończył Harry, a reszta zaniemówiła.
- Yyy... nie trzeba było – wykrztusił Łapa. To samo mówił
Ron i James.
- Nie trzeba było? Wątpię w to – zaśmiał się cicho i
spojrzał na narzeczoną. – Mogę wziąć na ręce...? – zapytał ze strachem.
- Jasne. – Pomogła mu trochę i po chwili Harry trzymał na
rękach swojego syna.
- A który to? – szepnął cicho.
- To Syriusz... chyba – odpowiedziała ze śmiechem. – Musimy
ich jakoś podpisać, bo zapomnimy który to który.
Młody
Potter trzymając dziecko nawet nie myślał o innych sprawach. Musiał porozmawiać
z Ginny i wiedział, że ta rozmowa nie będzie miła. Jednak niech teraz o tym nie
myśli. Wszyscy spojrzeli na Harry’ego z uśmiechami.
- To kim będą chrzestni? – zapytała Lily.
- Myślę, że chrzestnymi Jamesa będzie Ron i Hermiona – Ginny
spojrzała na dwójkę, a oni pokiwali głowami. Już wcześniej o tym wiedzieli. –
Syriusza Neville i Luna, a Remusa Bill i Fleur. Pytaliśmy już ich i się
zgodzili.
- Jacy oni do mnie podobni... – westchnął Wybraniec, patrząc
na śpiącego synka. – I jaki przystojny... Normalnie moja krew. – Po ostatnim
stwierdzeniu malec zapłakał, a Harry jakby automatycznie zaczął go kołysać. No
i zadziałało.
- Tak, twoja krew... Ty to nawet spać nie mogłeś, gdy
nosiliśmy cię na rękach – stwierdził James, jednak Harry go nie słuchał. Nigdy
wcześniej nie myślał, że bycie ojcem może być takie... cudowne. Nawet nie
zorientował się, że wszyscy oprócz Ginny wyszli, by nie przeszkadzać nowym
rodzicom.
- Harry... Coś się stało? – zapytała Weasley, a Potter
zmarszczył brwi. Położył syna do łóżeczka i spojrzał na dziewczynę.
- Co się stało? Może mi jeszcze powiesz że nie pamiętasz? –
zapytał, starając się być jak najciszej.
- Co?
- Nie pamiętasz jak mi powiedziałaś, że zabijesz mnie
prędzej niż Salazar? – powiedział, a Ginny zbladła.
- Co... jak? – zaczęła się jąkać. – Harry... ja niczego
takiego nie mówiłam...
- Wiesz co? Nie chce się kłócić przy dzieciach – powiedział
Harry i wstał. Pożegnał się z dziećmi i wyszedł. Chciał być przy nich, cieszyć
się, ale nie mógł. Wiedział, że Ginny powiedziała te zdania w przypływie
emocji, jednak coś w środku nie dawało mu spokoju...
Nawet nie
wiedział, jak Ginny zaczęła kląć w głowie za swoją głupotę...
Następnego dnia...
- Harry, weź te śpioszki – powiedziała Weasley, a chłopak
westchnął.
- Mam już wszystko, czego się czepiasz? – zapytał z dąsami.
Ginny
trzymała w rękach śpiącego Syri’ego. Harry musiał na niego mówić ze
zdrobnieniem, bo nie mógł sobie wyobrazić, jak mówi do rudowłosej „przewiń
Syriusza”. Na samo to wspomnienie parsknął śmiechem. Gdy powiedział o tym
reszcie, zareagowali jak on. Oczywiście starszy Syriusz zrobił focha, jednak i
on był rozbawiony. Tak więc Jamesa Juniora nazywali Jimem, a Remusa Remim. Nie
było innego wyjścia, by nie mylić dzieci z dorosłymi.
Ginny i
Harry pogodzili się. Wyjaśnili sobie wszystko i w końcu młody Potter mógł
normalnie się cieszyć. Właśnie szykowali się na wyjście ze szpitala.
- Dajcie mi tego brzdąca – powiedział Ron, wyciągając ręce w
stronę Jima, który wybuchnął płaczem.
- Widzisz? Od razu wie że jesteś jego chrzestnym –
powiedział Harry, wręczając mu torby i sam wziął na ręce syna. – Ja mam już
wprawę. Ty tez powinieneś ją nabyć.
- Taa... – mruknął rudzielec.
- Idziemy czy nie? – zniecierpliwiła się Hermiona, trzymając
Syriego.
W końcu
wyszli ze szpitala i wsiedli do magicznego samochodu. Nie mogli się
teleportować z dziećmi, bo były o wiele za młode i mogłoby się to skończyć
tragicznie. Jechali do Doliny Godryka ponad dwie godziny, na szczęście dzieci
zbytnio nie „umilały” podróży.
- Mam nadzieję, że będą mieli po tobie oczy – powiedziała
Ginny do Harry’ego, patrząc na dzieci. Aktualnie kolor tęczówek noworodków był
niebieski, ale po narodzinach było to normalne. Oczywiście ich włosy były
strasznie podobne do tatusia, w tym nie było wątpliwości.
- W następnym rozdaniu będą – zaśmiał się Ron, a Hermiona
spojrzała na niego dziwnym spojrzeniem. – No co?
- Nic, Ron, ale nadal nie masz czasem taktu.
Rudzielec
nic nie odpowiedział.
Po chwili
dotarli na miejsce, a Weasley zaparkował obok domu w Dolinie.
- Jeszcze raz dzięki, stary – podziękował mu po raz setny
Harry. – Jak dobrze że masz prawko.
- Nie chciałem tego dziadostwa robić, ale Hermiona się
uparła – szepnął niebieskooki, biorąc wszystkie bagaże. Reszta wzięła dzieci.
Weszli do domu, a Hermiona wysłała swojemu mężowi znaczące spojrzenie.
- Ron, a nie przypadkiem McGinnoff prosił cię, żebyś do
niego zajrzał?
- Yyy... co? – zapytał zmieszany, jednak po chwili zrozumiał
sugestię. – Cholera, kompletnie zapomniałem! – Walnął się w czoło. – To my
spadamy. Do jutra!
Pożegnali
się i wyszli.
- Znowu coś ściemniają – Potter podrapał się po głowie.
- Z pewnością, Harry. No to dzieciaki, witamy w domciu –
zaszczebiotała do noworodków.
- Chodźmy na górę, co? Padnięty jestem... – mruknął i wziął
Remusa i Jamesa na górę, zaś Ginny zajęła się Syriuszem.
- Ciężkie będziemy mieli życie – westchnęła Weasley,
zamykając drzwi od pokoi dzieci.
- Taa... Trójka Potterów... koszmar.
- Mam nadzieję, że charaktery będą mieli po mnie – Ginny spojrzała
na narzeczonego z psotnym uśmieszkiem.
- Hogwart tego by nie wytrzymał.
- Foch – odrzekła Ginny, a Harry podniósł brew.
- Foch, powiadasz?
- No ba... Ale możesz próbować jakoś mnie udobruchać i nie
będę się obrażać.
Harry
westchnął.
- No to śpię na kanapie.
- Pieprzysz głupoty. – I rzuciła mu się na szyję. – Sorry
jeszcze raz za tego Slytherina.
- Nie przejmuj się – zaśmiał się Potter. – Czasem jesteś
groźniejsza od niego.
Niezrównoważona
Pierwsza.
OdpowiedzUsuńnie mogli dojechac w dwie godziny szpital czarodzieji jest w londynie -
OdpowiedzUsuńDolina Godryka – miejscowość w West
Country w Wielkiej Brytanii, która
jest bardzo starą czarodziejska
osadą, jej wiek sięga tysiąca lat,
ponieważ wioska została założona
przez Godryka Gryffindora
West Country (z ang. "zachodni
kraj") – kraina geograficzno-
historyczna w południowo-
zachodniej Anglii. Według
najwęższej definicji obejmuje
Kornwalię oraz hrabstwo Devon,
choć zwykle zalicza się do niej
także Somerset, Bristol i Dorset.
Rzadziej przyjmuje się, że do
krainy należą również hrabstwa
Wiltshire oraz Gloucestershire, a
jej granice są tożsame z
granicami regionu
administracyjnego South West
England[1][2].
Na północy West Country
położone jest nad Kanałem
Bristolskim, oddzielającym krainę
od Walii, a na południu nad
Kanałem La Manche. Za
wschodnią granicę często
przyjmowana jest linia pomiędzy
zachodnim krańcem wyspy Wight a
ujściem rzeki Severn.
West Country ma w znacznej
części charakter wiejski, a istotną
rolę w gospodarce stanowi
rolnictwo i turystyka. Głównymi
miastami na terenie West
Country, przyjmując najszerszą
definicję krainy, są Bath,
Bournemouth, Bristol,
Cheltenham, Exeter, Gloucester,
Plymouth, Poole oraz Swindon.
Sorry bardzo, ale w zakładce "Blog" podkreśliliśmy, że mogą wystąpić spore niezgodności z książką :)
UsuńUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKOCHAM, CAŁUJE PO STOPACH, KOCHAM!
XD xD xD !!!!!!!!!!!!!!!!
UWIELBIAM TO!
Spoko :)
OdpowiedzUsuńNajlepszy tekst (wg mnie) : "Czasem jesteś groźniejsza od niego." xDD
Zycze weny ;)
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, super trzy małe Potterki do dadzą im popalić... :)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia