- Ósmy dzień już mija, a on nadal się nie budzi. Zaczynam
się martwić o niego, pani Potter.
Blada na twarzy Ginny wyżaliła
się matce Wybrańca.
- Lekarz mówił, że wszystko jest okay i nie mamy się czym martwić, ale tak, masz racje. To jest niepokojące, też się martwię – odpowiedziała Lily, wstając z krzesła.
- Oby – mruknęła Ginny i zapadła cisza. Rudowłosa dziewczyna wydawała się być zamyślona. Niepewnie spojrzała na matkę Harry’ego i westchnęła. Bała się powiedzieć jej coś, co zmieni ich życie diametralnie. – Muszę pani coś powiedzieć, bo nie było czasu wcześniej... – przełamała się, a Lily spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- Słucham?
- No bo wie pani – zaczęła, ale nie dokończyła. Wzięła parę głębszych wdechów i powiedziała: - Pan Potter i pani zostaniecie dziadkami...
- Lekarz mówił, że wszystko jest okay i nie mamy się czym martwić, ale tak, masz racje. To jest niepokojące, też się martwię – odpowiedziała Lily, wstając z krzesła.
- Oby – mruknęła Ginny i zapadła cisza. Rudowłosa dziewczyna wydawała się być zamyślona. Niepewnie spojrzała na matkę Harry’ego i westchnęła. Bała się powiedzieć jej coś, co zmieni ich życie diametralnie. – Muszę pani coś powiedzieć, bo nie było czasu wcześniej... – przełamała się, a Lily spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- Słucham?
- No bo wie pani – zaczęła, ale nie dokończyła. Wzięła parę głębszych wdechów i powiedziała: - Pan Potter i pani zostaniecie dziadkami...
Lily zaniemówiła.
- Yyy... Czyli jesteś z Harrym w ciąży? – kobieta dopiero po chwili zrozumiała co Ginny powiedziała, lecz nadal w to niedowierzała.
- No tak – mruknęła dziewczyna.
- O matko, to wspaniale! Czy Harry wie?
- Yyy... Czyli jesteś z Harrym w ciąży? – kobieta dopiero po chwili zrozumiała co Ginny powiedziała, lecz nadal w to niedowierzała.
- No tak – mruknęła dziewczyna.
- O matko, to wspaniale! Czy Harry wie?
Na twarzy starszej pojawił się
przeszywający uśmiech, a Weasley odetchnęła z ulgą. Myślała, że Lily zdenerwuje
się nieco nieodpowiedzialnym zachowaniem Ginny i własnego syna.
- Nie chciałam mu powiedzieć – wytłumaczyła. - Dopiero gdy się zbudzi, więc proszę o dyskrecje – uśmiechnęła się, a Lily skinęła głową.
- Oczywiście, ale Jamesowi muszę powiedzieć. - I uradowana wybiegła z sali.
- Nie chciałam mu powiedzieć – wytłumaczyła. - Dopiero gdy się zbudzi, więc proszę o dyskrecje – uśmiechnęła się, a Lily skinęła głową.
- Oczywiście, ale Jamesowi muszę powiedzieć. - I uradowana wybiegła z sali.
Chodziła od domu znajomych do
domu, gdy nagle uświadomiła sobie gdzie może być Potter Senior.
- No tak jak myślałam, już chlejecie - Lily była wyraźnie zdegustowana tym, gdy zobaczyła Lupina, Syriusza, no i oczywiście jej męża przy drugiej butelce Ognistej.
- No wiesz co, Liluś? Nasz syn zdrowieje, po 20 latach widzę się z przyjaciółmi, a ty mi takie wywody robisz? - Rogacz udał oburzonego.
- No to jak ci coś powiem, to będziesz oblewał jeszcze raz, ale chodź za mną. - Lily wypowiedziała to zdanie takim tonem, że James odebrał to jak "nie pójdziesz to więcej się nie pokazuj".
- No tak jak myślałam, już chlejecie - Lily była wyraźnie zdegustowana tym, gdy zobaczyła Lupina, Syriusza, no i oczywiście jej męża przy drugiej butelce Ognistej.
- No wiesz co, Liluś? Nasz syn zdrowieje, po 20 latach widzę się z przyjaciółmi, a ty mi takie wywody robisz? - Rogacz udał oburzonego.
- No to jak ci coś powiem, to będziesz oblewał jeszcze raz, ale chodź za mną. - Lily wypowiedziała to zdanie takim tonem, że James odebrał to jak "nie pójdziesz to więcej się nie pokazuj".
Przeszli do pokoju, w którym
obecnie spali w domu Syriusza, w między czasie szukając mieszkania, ponieważ
nie chcieli zabierać domu Harry’emu i Ginny, która miała się wprowadzić do
Pottera już przed feralnym zdarzeniem.
- Będziesz dziadkiem - Uśmiechnięta od ucha do ucha Lily siedziała zadowolona na łóżku.
- Yyy... żartujesz sobie ze mnie, tak?! - Oczy wielkości spodka do filiżanki i szeroko otwarte usta, tego u Jamesa jeszcze nie widziano.
- Nie kochanie, nie żartuje. Ginny jest w ciąży, tylko jeszcze nie zdążyła o tym powiedzieć Harry’emu.
- O matko, będę dziadkiem, będę dziadkiem... – mruczał pod nosem i w końcu przyjął ten fakt do wiadmości. Wyglądał i zachowywał się tak samo, gdy dowiedział się, jak Lily była w ciąży. -SYRIUUUSZ PIJEMY! BĘDĘ DZIADKIEM! - Uradowany Rogacz wyleciał z pokoju jak oparzony.
- Mówisz tak, jakbyście tego już nie robili... - uśmiechnięta Lily wybiegła z pokoju za mężem.
- Będziesz dziadkiem - Uśmiechnięta od ucha do ucha Lily siedziała zadowolona na łóżku.
- Yyy... żartujesz sobie ze mnie, tak?! - Oczy wielkości spodka do filiżanki i szeroko otwarte usta, tego u Jamesa jeszcze nie widziano.
- Nie kochanie, nie żartuje. Ginny jest w ciąży, tylko jeszcze nie zdążyła o tym powiedzieć Harry’emu.
- O matko, będę dziadkiem, będę dziadkiem... – mruczał pod nosem i w końcu przyjął ten fakt do wiadmości. Wyglądał i zachowywał się tak samo, gdy dowiedział się, jak Lily była w ciąży. -SYRIUUUSZ PIJEMY! BĘDĘ DZIADKIEM! - Uradowany Rogacz wyleciał z pokoju jak oparzony.
- Mówisz tak, jakbyście tego już nie robili... - uśmiechnięta Lily wybiegła z pokoju za mężem.
Minęły kolejne trzy dni, jednak
były już szczęśliwsze. Slytherin zaprzestał ataków, a Harry wreszcie się
obudził. Właśnie siedziała u niego Ginny.
- Wiesz co, skarbie? – spojrzał na swoją ukochaną. - Dalej nie mogę w to uwierzyć. Uratowałem ciebie, odzyskałem rodziców, czy coś jeszcze może mnie spotkać? - Wybraniec emanował szczęściem.
- Wiesz co, skarbie? – spojrzał na swoją ukochaną. - Dalej nie mogę w to uwierzyć. Uratowałem ciebie, odzyskałem rodziców, czy coś jeszcze może mnie spotkać? - Wybraniec emanował szczęściem.
Ginny wyglądała na trochę
niezdecydowaną. Bała się, jak jej chłopak zareaguje na tą wiadomość.
- No wiesz, Harry, różne rzeczy się zdarzają... – zaczęła i westchnęła. - Ale może chodźmy już do domu. Chce pogadać, a szpital to nie za bardzo dobre miejsce na takie rozmowy.
- No wiesz, Harry, różne rzeczy się zdarzają... – zaczęła i westchnęła. - Ale może chodźmy już do domu. Chce pogadać, a szpital to nie za bardzo dobre miejsce na takie rozmowy.
Potter zgodził się skinięciem
głowy i gdy wreszcie przekroczyli próg domu, Ginny usiadła Potterowi na
kolanach, patrząc mu prosto w oczy.
- Harry, czy ty wiążesz ze mną swoją przyszłość? – zapytała.
- No jasne, skarbie, planuje ci się oświadczyć, mieć dzieci i żyć w świętym spokoju – odpowiedział na jednym wydechu, wciąż uśmiechając się.
- No więc właśnie, pamiętasz tamtą noc, tydzień przed porwaniem?
- Trudno zapomnieć - Potter zaśmiał się, gdy został zdzielony mocnym kuksańcem w żebra przez swoją dziewczynę.
- No właśnie, Harry... będziesz ojcem.
- Harry, czy ty wiążesz ze mną swoją przyszłość? – zapytała.
- No jasne, skarbie, planuje ci się oświadczyć, mieć dzieci i żyć w świętym spokoju – odpowiedział na jednym wydechu, wciąż uśmiechając się.
- No więc właśnie, pamiętasz tamtą noc, tydzień przed porwaniem?
- Trudno zapomnieć - Potter zaśmiał się, gdy został zdzielony mocnym kuksańcem w żebra przez swoją dziewczynę.
- No właśnie, Harry... będziesz ojcem.
Na twarzy Wybrańca można było
wyczytać tylko szok.
- Przepraszam, ale musze wyjść na chwile - Potter wstał zostawiając zdziwioną Ginny. No cóż, nie tak to miało wyglądać...
- Przepraszam, ale musze wyjść na chwile - Potter wstał zostawiając zdziwioną Ginny. No cóż, nie tak to miało wyglądać...
Siedziała sama w ciszy płacząc.
Harry wyszedł godzinę temu zostawiając ją samą. Nagle usłyszała skrzypienie
zamka. Wstała, wyjmując różdżkę celując nią przed siebie.
- Musisz tym we mnie celować? – Usłyszała oburzony głos Pottera.
- Gdzieś ty był?! - Wybuch Ginny to była tylko kwestia czasu.
- Yyy... no byłem w sklepie, łóżeczko kupiłem - wystrzelił wystraszony chłopak.
- W sklepie byłeś po łóżeczko... – powtórzyła pod nosem i dopiero po chwili zorientowała się, co Harry powiedział. – Zaraz, zaraz... Gdzie byłeś?
- No w sklepie ...
- Ale to znaczy, że ty się cieszysz?! - Teraz Ginny była skołowana.
- Kochanie, głuptasie, jasne że się cieszę... Jestem cholernie szczęśliwy, będę ojcem małego Potterka – przy tym dziewczyna zachichotała, gdy zrobił takie śliczne oczy. - Jutro to opije z Ronem i resztą, ale dziś zajmuje się matką mojego dzidziusia. - Uśmiech na jego twarzy rozwiał wszystkie jej wątpliwości.
- Co ty robisz! - Tym razem nastąpił wybuch, ale śmiechu Ginny, gdy Potter wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni.
- Teraz tu będziesz leżeć, a gdy czegoś będzie ci potrzeba to mnie wołasz.
- Ale Harry, obiecałeś mi że mnie nauczysz walczyć - Ginny znowu oburzona.
- W życiu! W twoim stanie?! Zapomnij - Potter mówił takim tonem, z którego można było wywnioskować, że dalsza kłótnia nie ma sensu.
- Musisz tym we mnie celować? – Usłyszała oburzony głos Pottera.
- Gdzieś ty był?! - Wybuch Ginny to była tylko kwestia czasu.
- Yyy... no byłem w sklepie, łóżeczko kupiłem - wystrzelił wystraszony chłopak.
- W sklepie byłeś po łóżeczko... – powtórzyła pod nosem i dopiero po chwili zorientowała się, co Harry powiedział. – Zaraz, zaraz... Gdzie byłeś?
- No w sklepie ...
- Ale to znaczy, że ty się cieszysz?! - Teraz Ginny była skołowana.
- Kochanie, głuptasie, jasne że się cieszę... Jestem cholernie szczęśliwy, będę ojcem małego Potterka – przy tym dziewczyna zachichotała, gdy zrobił takie śliczne oczy. - Jutro to opije z Ronem i resztą, ale dziś zajmuje się matką mojego dzidziusia. - Uśmiech na jego twarzy rozwiał wszystkie jej wątpliwości.
- Co ty robisz! - Tym razem nastąpił wybuch, ale śmiechu Ginny, gdy Potter wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni.
- Teraz tu będziesz leżeć, a gdy czegoś będzie ci potrzeba to mnie wołasz.
- Ale Harry, obiecałeś mi że mnie nauczysz walczyć - Ginny znowu oburzona.
- W życiu! W twoim stanie?! Zapomnij - Potter mówił takim tonem, z którego można było wywnioskować, że dalsza kłótnia nie ma sensu.
Ranek. Harry nie wiedział co ze
sobą zrobić. O tym, że będzie ojcem, dowiedział się kilka godzin temu, więc z
kim miał o tym pogadać? Jak się zachować? Na pewno nie z Łapą. On w życiu
dziecka nie miał...
- Nooo tak... - Potter uderzył się w głowę. – Mama.
- Nooo tak... - Potter uderzył się w głowę. – Mama.
Napisał kartkę dla Ginny, która
jeszcze spała, że gdyby czegoś potrzebowała to jest na Grimmauld Place.
- O, Harry, cześć - Lily rozradowała się gdy zobaczyła syna. - Coś się stało?
- No w sumie to tak, pewnie już wiesz że ojcem będę. – Lily skinęła głową jako potwierdzenie. - No właśnie... i tu jest problem...
- Nie wiesz jak się zachować? – Mama chłopaka doskonale wiedziała co chodzi jej dziecku po głowie.
- Dokładnie tak.
- No to powiem ci, że James miał to samo. Raz nawet kupił różowe śpioszki twierdząc, że będziesz piękną niebieskooką blondynką, taki był zakręcony.
- No to dużo się nie pomylił - młodszy Potter wybuchnął śmiechem.
- No właśnie. To chodźmy do salonu.
- O, Harry, cześć - Lily rozradowała się gdy zobaczyła syna. - Coś się stało?
- No w sumie to tak, pewnie już wiesz że ojcem będę. – Lily skinęła głową jako potwierdzenie. - No właśnie... i tu jest problem...
- Nie wiesz jak się zachować? – Mama chłopaka doskonale wiedziała co chodzi jej dziecku po głowie.
- Dokładnie tak.
- No to powiem ci, że James miał to samo. Raz nawet kupił różowe śpioszki twierdząc, że będziesz piękną niebieskooką blondynką, taki był zakręcony.
- No to dużo się nie pomylił - młodszy Potter wybuchnął śmiechem.
- No właśnie. To chodźmy do salonu.
Zmienili pomieszczenie w tym
czasie Potter magią bezróżdżkową usunął ze ściany portret matki Syriusza, czym
wzbudził podziw u Lily.
- No co? - Potter troszkę się zmieszał.
- Nic, nic. No więc pewnie chciałbyś wiedzieć jak się zachować w pewnych sytuacjach, tak? – Potwierdzenie. - No więc musisz być przy Ginny, musisz być dla niej wyrozumiały. Ginny musi czuć twoje ciepło i musi czuć się przy tobie bezpiecznie, nie Harry, tu nie chodzi o twoją moc magiczną. Ginny musi odczuwać przy tobie rodzinne ciepło, bo po narodzeniu dziecka będziecie rodziną.
- No... ty wszystko?
- Niee, do tego dojdą humorki, nocne wypady po ogórki z lodami albo arbuzy z czekoladą. Wiem, bo sam to przerabiałem - Rogacz włączył się do rozmowy nie wiadomo kiedy.
- O, cześć tato – przywitał się Harry.
- No cześć, cześć.
- Mamo, czy ty naprawdę jadłaś arbuzy z czekoladą? – oboje męscy Potterowie jak jeden mąż wykrzywili się w grymasie obrzydzenia.
- No coo, to nie moja wina że miałam takie zachcianki. Ale może będziesz mieć szczęście i Ginny nie będzie tak miała.
- No co? - Potter troszkę się zmieszał.
- Nic, nic. No więc pewnie chciałbyś wiedzieć jak się zachować w pewnych sytuacjach, tak? – Potwierdzenie. - No więc musisz być przy Ginny, musisz być dla niej wyrozumiały. Ginny musi czuć twoje ciepło i musi czuć się przy tobie bezpiecznie, nie Harry, tu nie chodzi o twoją moc magiczną. Ginny musi odczuwać przy tobie rodzinne ciepło, bo po narodzeniu dziecka będziecie rodziną.
- No... ty wszystko?
- Niee, do tego dojdą humorki, nocne wypady po ogórki z lodami albo arbuzy z czekoladą. Wiem, bo sam to przerabiałem - Rogacz włączył się do rozmowy nie wiadomo kiedy.
- O, cześć tato – przywitał się Harry.
- No cześć, cześć.
- Mamo, czy ty naprawdę jadłaś arbuzy z czekoladą? – oboje męscy Potterowie jak jeden mąż wykrzywili się w grymasie obrzydzenia.
- No coo, to nie moja wina że miałam takie zachcianki. Ale może będziesz mieć szczęście i Ginny nie będzie tak miała.
Chwilę jeszcze pogadali, gdy
Harry postanowił iść do swojej dziewczyny.
- No to wiecie co? Ja spadam do Ginny. Cześć.
- No cześć - Starsi Potterowie zgodnie wybuchli śmiechem, gdy ich syn wyszedł szybko z pokoju.
- Ginny! Ginny! Jesteś?! - Potter troszkę wystraszył się ciszą w domu.
- Tak, w kuchni jestem! – odkrzyknęła rudowłosa.
- Uff... już myślałem ze coś się stało.
- Nie, ale wiesz co, Harry? Zjadłabym arbuza - Ginny zrobiła maślane oczka w stronę Pottera.
- O matko, ale nie z czekoladą?! - Harry troszkę przybladł.
- Z czekoladą? łeee
- Uff... – westchnął z ulgą chłopak.
- Ale dżemem bym nie pogardziła...
- No to wiecie co? Ja spadam do Ginny. Cześć.
- No cześć - Starsi Potterowie zgodnie wybuchli śmiechem, gdy ich syn wyszedł szybko z pokoju.
- Ginny! Ginny! Jesteś?! - Potter troszkę wystraszył się ciszą w domu.
- Tak, w kuchni jestem! – odkrzyknęła rudowłosa.
- Uff... już myślałem ze coś się stało.
- Nie, ale wiesz co, Harry? Zjadłabym arbuza - Ginny zrobiła maślane oczka w stronę Pottera.
- O matko, ale nie z czekoladą?! - Harry troszkę przybladł.
- Z czekoladą? łeee
- Uff... – westchnął z ulgą chłopak.
- Ale dżemem bym nie pogardziła...
To będzie trudne dziewięć
miesięcy - myślał Potter, gnając po arbuza.
Następny dzień przyniósł duże
niespodzianki w życiu Harry’ego.
- O, profesor McGonagall. Witam - Ginny wyglądała na zaskoczoną wizyta byłej nauczycielki.
- Witaj, Ginny. Ja do Harry’ego, można go prosić?
- Tak, już go obudzę, ale to będzie strasznie ciężka sprawa – stwierdziła, a profesor zachichotała.
- Ginny! - zawołała starsza kobieta, jeszcze Ginny nim ta wybiegła. - Moje gratulacje.
- Dziękuje - rudowłosa uśmiechnęła się promiennie.
- O, profesor McGonagall. Witam - Ginny wyglądała na zaskoczoną wizyta byłej nauczycielki.
- Witaj, Ginny. Ja do Harry’ego, można go prosić?
- Tak, już go obudzę, ale to będzie strasznie ciężka sprawa – stwierdziła, a profesor zachichotała.
- Ginny! - zawołała starsza kobieta, jeszcze Ginny nim ta wybiegła. - Moje gratulacje.
- Dziękuje - rudowłosa uśmiechnęła się promiennie.
Wpadła do sypialni i wybuchła głośnym
śmiechem. Otóż Harry leżał nogami na łóżku, a głowę opierał na ziemi.
- Harry, profesor McGonagall do ciebie.
- Cooo? – usłyszała mocno zaspany głos Pottera.
- McGonagall cię szuka, bo zaspałeś na transmutacje - wypaliła Ginny, ledwo powstrzymując się od wybuchu śmiechem.
- O cholera jasna, już wstaje... Yyy... poczekaj chwile... ja już nie chodzę do szkoły – zauważył i spojrzał na dziewczynę. O ty wredna wiewiórko! - Ginny leżała na łóżku płacząc ze śmiechu.
- Serio, McGonagall coś chce?
- Tak, czeka w salonie.
- Okey, to schodzę.
- Harry, profesor McGonagall do ciebie.
- Cooo? – usłyszała mocno zaspany głos Pottera.
- McGonagall cię szuka, bo zaspałeś na transmutacje - wypaliła Ginny, ledwo powstrzymując się od wybuchu śmiechem.
- O cholera jasna, już wstaje... Yyy... poczekaj chwile... ja już nie chodzę do szkoły – zauważył i spojrzał na dziewczynę. O ty wredna wiewiórko! - Ginny leżała na łóżku płacząc ze śmiechu.
- Serio, McGonagall coś chce?
- Tak, czeka w salonie.
- Okey, to schodzę.
Potter wyszedł już w pełni
ubrany kierując się do salonu
- Witam, pani profesor - chłopak podał rękę McGonagall.
- Witaj, Harry - pogodny uśmiech na twarzy Minevry bardzo zdziwił Harry’ego. Rzadko widział uśmiech na jej twarzy, ostatni raz chyba wtedy gdy pokonał Voldemorta.
- Przejdę od razu do rzeczy. Zostałam mianowana nowym dyrektorem Hogwartu i poszukuje nauczyciela do obrony przed czarną magią i podstawy czarnej magii. Chyba wiesz o co przyszłam prosić - McGonagall wyglądała jakby jej bardzo zależało.
- O to, żebym został nowym nauczycielem... ale pani profesor, jak pani to widzi, dlaczego ja?
- To chyba proste, jesteś najpotężniejszym czarodziejem na świecie, Harry.
- Oj, proszę nie przesadzać, bo się zarumienię. Poza tym druga sprawa jest taka, nie mogę zostawiać Ginny w tym stanie samej na 10 miesięcy.
- O to się nie martw, możesz wracać codziennie do domu a stawiać się w szkole tylko na lekcjach.
- Musze to przemyśleć, pani dyrektor. Nie mówię nie, ale nie mówię też tak. Muszę porozmawiać o tym z Ginny. A można wiedzieć kto będzie uczył w takim razie transmutacji?
- Tak, tego przedmiotu będzie uczyć twoja matka, ja już muszę iść będę czekać jutro na odpowiedź, dobrze?
- Tak, pani profesor. Na jutro z pewnością się zdecyduje.
- Witam, pani profesor - chłopak podał rękę McGonagall.
- Witaj, Harry - pogodny uśmiech na twarzy Minevry bardzo zdziwił Harry’ego. Rzadko widział uśmiech na jej twarzy, ostatni raz chyba wtedy gdy pokonał Voldemorta.
- Przejdę od razu do rzeczy. Zostałam mianowana nowym dyrektorem Hogwartu i poszukuje nauczyciela do obrony przed czarną magią i podstawy czarnej magii. Chyba wiesz o co przyszłam prosić - McGonagall wyglądała jakby jej bardzo zależało.
- O to, żebym został nowym nauczycielem... ale pani profesor, jak pani to widzi, dlaczego ja?
- To chyba proste, jesteś najpotężniejszym czarodziejem na świecie, Harry.
- Oj, proszę nie przesadzać, bo się zarumienię. Poza tym druga sprawa jest taka, nie mogę zostawiać Ginny w tym stanie samej na 10 miesięcy.
- O to się nie martw, możesz wracać codziennie do domu a stawiać się w szkole tylko na lekcjach.
- Musze to przemyśleć, pani dyrektor. Nie mówię nie, ale nie mówię też tak. Muszę porozmawiać o tym z Ginny. A można wiedzieć kto będzie uczył w takim razie transmutacji?
- Tak, tego przedmiotu będzie uczyć twoja matka, ja już muszę iść będę czekać jutro na odpowiedź, dobrze?
- Tak, pani profesor. Na jutro z pewnością się zdecyduje.
Potter odprowadził McGonagall
pod same drzwi z mętlikiem w głowie... Nie wiedział jak obecne decyzje mogą
zmienić jego życie.
Mike
O kurde, ten rozdział jest zajebisty ^.^ Poza tym, cholernie mnie zaskoczyłyście. Naprawdę nie spodziewałam się tego, że James i Lily wrócą.. ale skoro już są, mam nadzieję, że zostaną :D Bo ja ich po prostu kocham <33
OdpowiedzUsuńHahaha, ta część z arbuzami mnie rozwaliła xD.
Hmm, i ciekawa jestem, czy Harry się zgodzi ;p
Ciepło pozdrawiam! ;*
Super rozdział:)!! Pomysł z powrotem Lily i Jamesa był świetny:D Ta część z arbuzem po prostu zaje...fajna xD Czekam na kolejny rozdział♥:)
OdpowiedzUsuńHaaahhahahhahahahahahahahahaahhaha. :D Rozdział wspaniały. :D -Czekolada ? łeeee. :D hahahahh. :D nie no, rozdział bardzo fajny , zabawny i wgl. świetny ^^ Oby tak dalej *.*
OdpowiedzUsuńZaczynam od rozdziału poprzedniego :D.
OdpowiedzUsuńNA MERLINA! Lily i James żyją! Cudownie! Magicznie! Już się bałam, że Lily zabije Syriusza na miejscu, a Harry umrze wraz z nim, jednak nasza kochana ruda osóbka powstrzymała swój temperament.
Och, arbuz z czekoladą? Wydaje mi się, że nie zjadłabym czegoś takiego, nie wiem, czy mój żołądek by to wytrzymał. Znając życie Harry pewnie przyjmie tą posadę, prawda?
Pozdrawiam serdecznie!
super a co do arbuzów w czekoladzie to calkiem dobre polecam sprubowac
OdpowiedzUsuńOgorki z lodami ?! Arbuzy z czekolada jeszcze ujda, ale to ... A poza tym super rozdzialik! Zycze weny :3
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńo tak pięknie, dowiaduje się o dziecku i już leci zakupić łóżeczko... i jeszcze ta część z arbuzem w roli głównej, że wszyscy Potterowie lubią arbuza z dodatkiem bosko ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia