To nie może być prawda! To moja
wyobraźnia płata mi głupie figle! Ale on nie żyje. Dostał Avadą od twojej
kuzynki. Pogódź się z tym, Syriuszu. Głos w głowie Blacka był nie do
wytrzymania.
- Harry, nie – wyszeptał cicho animag wstając, gdy wszyscy
Śmierciożercy już uciekli. Na siłę szukał ciała chrześniaka, jednak nie mógł go
odnaleźć. Za barki złapał go blady Remus.
- Syriusz, nie możemy mu już pomóc... jest już za późno... On, on... on odszedł - wyszeptał Remus, trzymając przyjaciela. Po jego policzkach spływały łzy. – Chodź, musimy o tym powiadomić resztę. Syriuszu, chodź - powtórzył głośniej Lupin, lecz jego głos drżał. Łapa popatrzył na niego z pustką w oczach. Dopiero co do niego dotarło, że jego chrześniak, jego światełko w tunelu, jego radość... nie żyje.
- Syriusz, nie możemy mu już pomóc... jest już za późno... On, on... on odszedł - wyszeptał Remus, trzymając przyjaciela. Po jego policzkach spływały łzy. – Chodź, musimy o tym powiadomić resztę. Syriuszu, chodź - powtórzył głośniej Lupin, lecz jego głos drżał. Łapa popatrzył na niego z pustką w oczach. Dopiero co do niego dotarło, że jego chrześniak, jego światełko w tunelu, jego radość... nie żyje.
Deportowali się na Grimmauld
Place, gdzie czekali wszyscy, którzy nie byli w Ministerstwie oraz dzieciaki,
które zabrano w bezpieczne miejsce i zostali zbadani.
- Remusie, Syriuszu, gdzie Harry? - Pierwsze padło pytanie Molly.
- Harry.. on nie żyje - wyszeptał Remus, a po jego policzkach znowu popłynęły słone łzy. Syriusz cały czas płakał.
- Jak to nie żyje? - Hermiona i reszta młodzieży wpatrywała się w dwójkę jak spetryfikowani.
- Zabiła go Bellatrix, co prawda nieświadomie ale to zrobiła - odezwał się w końcu Syriusz. - To moja wina, to ja powinienem dostać tą Avadą. On mnie zasłonił. To ja byłem jego opiekunem, nie on moim. To moja wina! - mówił Black. Nadal był w szoku. Wstał i udał się do swojego pokoju.
- Czy to prawda? - zapytała cicho łamiącym się głosem Ginny.
- Remusie, Syriuszu, gdzie Harry? - Pierwsze padło pytanie Molly.
- Harry.. on nie żyje - wyszeptał Remus, a po jego policzkach znowu popłynęły słone łzy. Syriusz cały czas płakał.
- Jak to nie żyje? - Hermiona i reszta młodzieży wpatrywała się w dwójkę jak spetryfikowani.
- Zabiła go Bellatrix, co prawda nieświadomie ale to zrobiła - odezwał się w końcu Syriusz. - To moja wina, to ja powinienem dostać tą Avadą. On mnie zasłonił. To ja byłem jego opiekunem, nie on moim. To moja wina! - mówił Black. Nadal był w szoku. Wstał i udał się do swojego pokoju.
- Czy to prawda? - zapytała cicho łamiącym się głosem Ginny.
Wilkołak potwierdził skinięciem
głowy z pustką w oczach.
- Zabije ją, zabije - powiedział wściekle Ron, a w jego oczach pojawiły się łzy, które zaraz spłynęły po bladych policzkach.
- Zabije ją, zabije - powiedział wściekle Ron, a w jego oczach pojawiły się łzy, które zaraz spłynęły po bladych policzkach.
Nagle drzwi się otworzyły, a do
pokoju wkroczył Dumbledore. Z jego twarzy można było odczytać ból oraz strach.
- Nie możemy odszukać ciała Harry’ego. Przypuszczamy, że wpadło ono za zasłonę, czyli jego wydobycie nie będzie możliwe - powiedział i usiadł na miejscu Syriusza.
- Jak to nie możliwe?! A co z pogrzebem? Jak mamy go pożegnać? – Pani Weasley całkowicie straciła nad sobą panowanie.
- Nie wiem Molly, zrobię wszystko co w mojej mocy, by go odszukać. Teraz najlepiej będzie jak udacie się spać, to był ciężki dzień dla was... sen wam pomoże, a wy – spojrzał smutnym wzrokiem na młodzież - do szkoły wrócicie w poniedziałek. Musicie ochłonąć - stwierdził Dumbledore i wyszedł.
- Nie możemy odszukać ciała Harry’ego. Przypuszczamy, że wpadło ono za zasłonę, czyli jego wydobycie nie będzie możliwe - powiedział i usiadł na miejscu Syriusza.
- Jak to nie możliwe?! A co z pogrzebem? Jak mamy go pożegnać? – Pani Weasley całkowicie straciła nad sobą panowanie.
- Nie wiem Molly, zrobię wszystko co w mojej mocy, by go odszukać. Teraz najlepiej będzie jak udacie się spać, to był ciężki dzień dla was... sen wam pomoże, a wy – spojrzał smutnym wzrokiem na młodzież - do szkoły wrócicie w poniedziałek. Musicie ochłonąć - stwierdził Dumbledore i wyszedł.
Wszyscy rozeszli się po pokojach
w grobowych nastrojach.
Ron siedział w pokoju, który zawsze
dzielił z Harrym. Trzymał pewne zdjęcie w rękach, na którym był on, Hermiona
i... Harry. Stali w uścisku, cali umazani jedzeniem. Było to po urodzinach
Rona, które zrobili sobie w Pokoju Wspólnym Gryffindoru.
- Stary, jak mogłeś nam to zrobić? Z kim ja będę grał w szachy, kto będzie mi pomagał gdy Hermiona będzie truła o nauce... Gdziekolwiek jesteś, pamiętaj przyjacielu, nigdy o tobie nie zapomnę - szeptał rudzielec sam do siebie, dławiąc się łzami. W tym samym czasie w pokoju panny Granger siedziała owa dziewczyna, tuląc do swej piersi to samo zdjęcie strasznie płacząc.
- Stary, jak mogłeś nam to zrobić? Z kim ja będę grał w szachy, kto będzie mi pomagał gdy Hermiona będzie truła o nauce... Gdziekolwiek jesteś, pamiętaj przyjacielu, nigdy o tobie nie zapomnę - szeptał rudzielec sam do siebie, dławiąc się łzami. W tym samym czasie w pokoju panny Granger siedziała owa dziewczyna, tuląc do swej piersi to samo zdjęcie strasznie płacząc.
Syriusz wszedł do swojego pokoju
ledwo żywy. Był bardzo zmęczony. Nie wiedział, że ból psychiczny może być aż
tak silny. Położył się na łóżku z pustką w oczach. Nie wiedział kiedy zasnął.
Śnił mu się dziwny sen. Znajoma sylwetka stała obok niego.
- Harry?! – krzyknął zszokowany Syriusz.
- Tak, Łapo, to ja. Nie obwiniaj się. To moja decyzja, byłem świadomy tego, co robię - Stwierdził Potter, patrząc prosto w oczy chrzestnego. Jego niegdyś zielone oczy były teraz takie martwe, takie puste.
- Ale Harry... - zaczął Syriusz, ale duch przerwał mu.
- Harry?! – krzyknął zszokowany Syriusz.
- Tak, Łapo, to ja. Nie obwiniaj się. To moja decyzja, byłem świadomy tego, co robię - Stwierdził Potter, patrząc prosto w oczy chrzestnego. Jego niegdyś zielone oczy były teraz takie martwe, takie puste.
- Ale Harry... - zaczął Syriusz, ale duch przerwał mu.
- Nie ma żadnego „ale”. Pamiętaj, Łapo, coś się kończy, a
coś zaczyna - powiedział tajemniczo Potter. Gdy zaczął znikać, dodał: - Kiedyś
się spotkamy.
Syriusz obudził się zlany potem,
a w głowie dudniło mu ostatnie słowa, jakie usłyszał od chrześniaka. Nie dawało
mu to spokoju. Czuł, że są one ważne.
- O co tu do cholery chodzi – mruknął do siebie, nim znowu
zmorzył go sen.
Rano obudził się bez jakichkolwiek
chęci do życia. Bo po co żyć? Co to za życie, gdy bliska ci osoba nie żyje,
jedyny człowiek dla którego warto żyć, warto walczyć w tej wojnie.
Zszedł na śniadanie, a to, co tam
zastał, tylko go dobiło. Wszyscy wyglądali jakby nie spali pół nocy, najgorzej
wyglądała Ginny.
- Nie możemy odszukać ciała Harry’ego, jak już wczoraj wam mówiłem przypuszczam, że wpadło za zasłonę, czyli wyciągnięcie go będzie nie możliwe - powiedział Dumbledore nadzwyczajnie spokojnym głosem.
- Nie możemy odszukać ciała Harry’ego, jak już wczoraj wam mówiłem przypuszczam, że wpadło za zasłonę, czyli wyciągnięcie go będzie nie możliwe - powiedział Dumbledore nadzwyczajnie spokojnym głosem.
Jak on do cholery może być taki spokojny? Wciągnął coś
nielegalnego? - myślał cały czas Syriusz. Harry nie żyje, ciała nie można
wydobyć... czy tylko on cierpi? Czy tylko jego życie straciło sens?
Rozejrzał się po kuchni. Nie,
cierpią wszyscy. Cierpi Ginny, Hermiona, Ron... to oni znali go najdłużej z
całego magicznego świata, im też go brakuje... ale to jemu, nie im, przyśnił
się Harry.
- Muszę wyjść - rzekł Syriusz i wstał - Dziękuje Molly, nie jestem głodny - powiedział gdy kobieta otwierała już usta.
- Muszę wyjść - rzekł Syriusz i wstał - Dziękuje Molly, nie jestem głodny - powiedział gdy kobieta otwierała już usta.
Rzucił na siebie zaklęcie kameleona,
po czym szedł przed siebie, nie wiedząc gdzie prowadzą go nogi... Doszedł na
skraj parku, gdy w głowie zaświtało mu pewne miejsce, a mianowicie Dolina
Godryka. Deportował się koło ruiny domu Lily i Jamesa i skierował się na
cmentarz... Przemierzał wąskie uliczki, chodził między nagrobkami, aż znalazł
wreszcie ten o który mu chodziło. Grób Lily i Jamesa, jego dwójki przyjaciół
których stracił. Znowu przed oczami pojawiła mu się uśmiechnięta twarz
Harry’ego, który był dla niego niczym brat, syn, przyjaciel...
- Przepraszam was, wybraliście mnie na opiekuna waszego syna a ja wszystko spartaczyłem - mówił Syriusz. - To ja powinienem dostać tą Avadą, nie on.
- Przepraszam was, wybraliście mnie na opiekuna waszego syna a ja wszystko spartaczyłem - mówił Syriusz. - To ja powinienem dostać tą Avadą, nie on.
Nagle przed oczami pociemniało
mu. Poczuł się jak we śnie, znowu zobaczył Harry’ego, znowu usłyszał jego pusty
głos.
- Mówiłem ci, Łapo, to nie twoja wina, żyj jak żyjesz...
nie zamartwiaj się a będzie ci to wynagrodzone! Pamiętaj, jeszcze się spotkamy
- powiedział Potter - widmo i znikł. Wąchacz obudził się w swoim łóżku zlany
potem, a obok niego stał Remus z zatroskaną miną.
- Wyjdź, Remusie, proszę cię. Chcę zostać sam – poprosił.
- Syriuszu, to... - chciał powiedzieć coś Lupin, jednak Łapa wstał i wyprowadził go z pokoju, zatrzaskując drzwi. Zaczął chodzić od ściany do ściany, cały czas powtarzając sobie słowa Harry’ego "jeszcze się spotkamy".
- O co tu do cholery chodzi?! - zapytał sam siebie. Chodził bez celu analizując sny. - Czy ja wariuje? Chyba tak - pomyślał Syriusz - Harry nie żyje, powinienem się z tym pogodzić - myślał usilnie. - Moje zamartwianie nie zwróci mu życia. Ale jak ja mam do cholery żyć normalnie gdy straciłem ważną osobę w moim życiu? Nie. ta osoba nie byłą ważna... ona była najważniejsza - Te myśli przechodziły mu przez głowę, gdy usłyszał pukanie do pokoju.
- Proszę - powiedział cicho.
- Mogę? - Była to Ginny.
- Jasne, siadaj.
- Syriuszu, jak sobie radzisz?
- A jak mogę sobie radzić, gdy straciłem kogoś, kogo kochałem nad życie?
- Czyli czujemy to samo - wyszeptała rudowłosa. Łapa popatrzył na nią dziwnym wzrokiem.
- Czy ty go...? - zapytał Syriusz, ale nie zdążył ponieważ przerwała mu dziewczyna.
- Wyjdź, Remusie, proszę cię. Chcę zostać sam – poprosił.
- Syriuszu, to... - chciał powiedzieć coś Lupin, jednak Łapa wstał i wyprowadził go z pokoju, zatrzaskując drzwi. Zaczął chodzić od ściany do ściany, cały czas powtarzając sobie słowa Harry’ego "jeszcze się spotkamy".
- O co tu do cholery chodzi?! - zapytał sam siebie. Chodził bez celu analizując sny. - Czy ja wariuje? Chyba tak - pomyślał Syriusz - Harry nie żyje, powinienem się z tym pogodzić - myślał usilnie. - Moje zamartwianie nie zwróci mu życia. Ale jak ja mam do cholery żyć normalnie gdy straciłem ważną osobę w moim życiu? Nie. ta osoba nie byłą ważna... ona była najważniejsza - Te myśli przechodziły mu przez głowę, gdy usłyszał pukanie do pokoju.
- Proszę - powiedział cicho.
- Mogę? - Była to Ginny.
- Jasne, siadaj.
- Syriuszu, jak sobie radzisz?
- A jak mogę sobie radzić, gdy straciłem kogoś, kogo kochałem nad życie?
- Czyli czujemy to samo - wyszeptała rudowłosa. Łapa popatrzył na nią dziwnym wzrokiem.
- Czy ty go...? - zapytał Syriusz, ale nie zdążył ponieważ przerwała mu dziewczyna.
- Tak kochałam go, kochałam jak nikogo innego -
wypowiedziała te słowa łamiącym się głosem. – Nie, przepraszam, nadal go
kocham, mimo iż jego już nie ma... ja kocham go nadal i nigdy nie przestanę -
mówiła po czym mocno wtuliła się w Łapę, który odwzajemnił uścisk.
- Wiesz, miewam dziwne sny związane z Harrym, nikomu o tym nie mówiłem, bo wyjdę na wariata - powiedział cicho Syriusz.
- Powiedz mi jakie, proszę - poprosiła dziewczyna.
- No dobrze, ale proszę cię, nie mów nikomu. - Zapewniła go skinięciem głowy. - Kiedy tylko zasnę widzę jego, mówi do mnie jakimiś zagadkami, a na końcu zawsze powtarza słowa „jeszcze się spotkamy".
- Wiesz, miewam dziwne sny związane z Harrym, nikomu o tym nie mówiłem, bo wyjdę na wariata - powiedział cicho Syriusz.
- Powiedz mi jakie, proszę - poprosiła dziewczyna.
- No dobrze, ale proszę cię, nie mów nikomu. - Zapewniła go skinięciem głowy. - Kiedy tylko zasnę widzę jego, mówi do mnie jakimiś zagadkami, a na końcu zawsze powtarza słowa „jeszcze się spotkamy".
- Syriuszu, czy ty myślisz że on żyje? - zapytała panna Weasley
z nadzieją.
- Nie, Ginny, widziałem to jak dostał Avadą, która była wymierzona we mnie. Nawet nie wiesz jakbym chciał aby twoje słowa były prawdą - powiedział załamany Łapa.
- Nie, Ginny, widziałem to jak dostał Avadą, która była wymierzona we mnie. Nawet nie wiesz jakbym chciał aby twoje słowa były prawdą - powiedział załamany Łapa.
Ciemność i ból - jedyne to czuł i
widział, gdy otworzył powoli oczy. Wiedział doskonale, że rozmawiał z Łapą, ale
nie wiedział gdzie i kiedy.
- Witaj, Harry! - Donośny głos odbił się po komnacie.
- Czy ja nie żyje? - zapytał Potter inteligentnie.
- Tak, Harry, nie żyjesz. Jednak to nie koniec twojej drogi - odpowiedział mężczyzna.
- Witaj, Harry! - Donośny głos odbił się po komnacie.
- Czy ja nie żyje? - zapytał Potter inteligentnie.
- Tak, Harry, nie żyjesz. Jednak to nie koniec twojej drogi - odpowiedział mężczyzna.
Potter powoli podnosił głowę, do
jego oczu uderzyło wielkie białe światło. Gdy jego wzrok nabierał ostrości,
zobaczył przed sobą wielkiego mężczyznę. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że
był to...
- Godryk Gryffindor... – wyjąkał.
- Bystry jesteś, chłopcze - uśmiechnął się mężczyzna.
- Jak to moja droga się nie kończy? Nie żyje, czyli to koniec - powiedział zdziwiony Potter.
- Owszem, twoja ziemska droga została zakończona w brutalny sposób, jednak szlachetne czyny zawsze znajdą nagrodę - odpowiedział spokojnie starszy.
- Nie rozumiem - zdziwił się chłopak. Dopiero teraz zauważył, że nie miał na sobie okularów, było mu z tym dziwnie.
- Na razie dobrze, że nie rozumiesz, mogę ci powiedzieć tylko tyle, że tym iż uratowałeś Syriusza pokazałeś że jesteś wielkim czarodziejem. Nie każdy człowiek potrafi obdarzyć drugiego taką miłością, by być gotów oddać za niego życie.
- Jak moja matka - powiedział do siebie Potter.
- Dokładnie. Twoja matka też została za coś takiego nagrodzona - powiedział Gryffindor. - Do ciebie mamy inne plany, o których dowiesz się później.
- Jakie plany? Co się dzieje? - zapytał troszkę przerażony nastolatek.
- Tego dowiesz się w swoim czasie, już ci mówiłem. A teraz za mną.
- Godryk Gryffindor... – wyjąkał.
- Bystry jesteś, chłopcze - uśmiechnął się mężczyzna.
- Jak to moja droga się nie kończy? Nie żyje, czyli to koniec - powiedział zdziwiony Potter.
- Owszem, twoja ziemska droga została zakończona w brutalny sposób, jednak szlachetne czyny zawsze znajdą nagrodę - odpowiedział spokojnie starszy.
- Nie rozumiem - zdziwił się chłopak. Dopiero teraz zauważył, że nie miał na sobie okularów, było mu z tym dziwnie.
- Na razie dobrze, że nie rozumiesz, mogę ci powiedzieć tylko tyle, że tym iż uratowałeś Syriusza pokazałeś że jesteś wielkim czarodziejem. Nie każdy człowiek potrafi obdarzyć drugiego taką miłością, by być gotów oddać za niego życie.
- Jak moja matka - powiedział do siebie Potter.
- Dokładnie. Twoja matka też została za coś takiego nagrodzona - powiedział Gryffindor. - Do ciebie mamy inne plany, o których dowiesz się później.
- Jakie plany? Co się dzieje? - zapytał troszkę przerażony nastolatek.
- Tego dowiesz się w swoim czasie, już ci mówiłem. A teraz za mną.
Potter ruszył za Godrykiem.
Wkroczyli do jakiegoś zamku podobnego do Hogwartu.
- Harry... to jest Rowena Ravenclaw, Helga Hufflepuff i Salazar Slytherin. Pewnie wiesz kim jesteśmy.
- Założycielami Hogwartu - Wypalił Potter i patrzył się na Godryka jak idiotę.
- No tak, ale również jesteśmy czwórką prastarych magów.
- No tego to i ja się domyśliłem - powiedział już trochę luźniej Potter.
- Och... jaki ty jesteś irytujący do rzeczy - Godryk podszedł do Pottera i wyszeptał mu coś na ucho.
Reakcja chłopaka była natychmiastowa.
- I ja mam się na to zgodzić? - zapytał podejrzliwie.
- Tak - odpowiedział Godryk.
- Dobrze - powiedział stanowczo Potter, czując, że w jego życiu pozaziemskim następuje właśnie wielki przełom.
MIKE
- Harry... to jest Rowena Ravenclaw, Helga Hufflepuff i Salazar Slytherin. Pewnie wiesz kim jesteśmy.
- Założycielami Hogwartu - Wypalił Potter i patrzył się na Godryka jak idiotę.
- No tak, ale również jesteśmy czwórką prastarych magów.
- No tego to i ja się domyśliłem - powiedział już trochę luźniej Potter.
- Och... jaki ty jesteś irytujący do rzeczy - Godryk podszedł do Pottera i wyszeptał mu coś na ucho.
Reakcja chłopaka była natychmiastowa.
- I ja mam się na to zgodzić? - zapytał podejrzliwie.
- Tak - odpowiedział Godryk.
- Dobrze - powiedział stanowczo Potter, czując, że w jego życiu pozaziemskim następuje właśnie wielki przełom.
MIKE
Super rozdział :>
OdpowiedzUsuńO mamusiu ... popłakałam się :( Ale był fantastyczny :)
Ps. Pierwsza =D
Szkoda, że Harry jednak nie żyje XD
OdpowiedzUsuńCóż więcej mówić? Rozdział strasznie fajny, w pewien sposób intrygujący. Czekam na więcej XD
Było kilka błędów jak np. nie możliwe - niemożliwe! powinno być razem ;) ; wariuje - wariuję ; to samo z nie żyje - powinno być nie żyję. Kilka jeszcze takich durnych błędów, ale ogółem jest naprawdę fajnie <3
Ginny kocha Harry'ego, który nie żyje XD Biedna, mała, rudowłosa wiedźma xP
Czekam na kolejne notki! I dziękuję za powiadomienie <3<3<3
Pozdrawiam serdecznie i życzę WENY! ;D
Sakk z http://hp-i-cena-prawdy.blogspot.com <3
Rozdział suuper!!! :D Czeka na kolejny rozdział:)
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńAle na co ma się zgodzić?
Wy mnie doprowadzacie do płaczu!
I jakim prawem, ja się pytam jakim prawem, zabiłyście Harry'ego?
Koniec zmieniam się w bazyliszka, i jak mi na oszy padniecie, to albo ukąszę, abo zabije wzrokiem. Ale najpierw idę zjeść lody i wyryczeć się przy mojej ulubionej telenoweli!
O co ty do cholery chodzi?! Zgadzam się z Łapą. Oczywiście musieli mu to szepnąć na ucho. Eh... Widzę, że zabijamy Harry` ego stało się modne ;) Ale nadal oryginalne. Teraz nie będzie duchem, będzie... bazyliszkiem jak Kizi, albo przejdzie jakieś szkolenie? Po co ja pytam. I tak dowiem się niedługo.
OdpowiedzUsuńJoaska ! Od bycia bazyliszkiem to tu ja jestem!
UsuńHarry może być co najmniej... pisklakiem albo boa dusicielem! Bazyliszek jest mój i tylko mój!
Okey, jest wieczór, ja słucham wesołej piosenki i powoli zaczyna mi odwalać, ale mam nadzieję, że nie napisze jakichś głupot w tym komentarzu ;D.
OdpowiedzUsuńA więc, rozdział bardzo mi się podobał, chociaż momentami miałam wrażenie, jakbym czytała opowiadanie na blogu zaklinacze-dusz ;p.
Biedny Syriusz, biedny Remus... rozumiem Łapcię, ale mam nadzieję, że w końcu porozmawia z Luniem i nawzajem będą się wspierać :).
Ale koncu już mnie zaintrygowała i zaskoczyła i to nawet bardzo ;D. Ja już tu myślałam, że Harry spotka się ze swoimi rodzicami, a tu proszę - Założyciele Hogwartu! Ten pomysł zdecydowanie mi się podoba i jestem cholernie ciekawa, co wymyślicie dalej ^^. A więc, piszcie, piszcie, piszcie! *.*
Pozdrawiam!
[przekleta-prawda.blogspot.com]
super ciekawe gdzie jest harry
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zaczyna, idę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Harry spotkał założycieli, zastanawiam się co powiedział Gryfindor, a te sny Syriusza ciekawe...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia